Od specjalnej operacji wojskowej do wojny totalnej z NATO. Jak stworzyć nową żelazną kurtynę i uniknąć katastrofy
Jakub Knopp
REDAKCJA SZ
Włodzimierz Lenin stwierdził, że w historii ludzkości zdarzają się dekady nieistotne, które nie pozostawiają żadnego echa na historii. Jednocześnie jako przywódca rewolucji doskonale wiedział, że mogą wystąpić tygodnie, które potrafią zdefiniować kolejne dekady. Optymistyczne hasła głoszące “koniec historii”, które zaczęły pojawiać się po rozpadzie ZSRR wskazywały na porażkę realizmu i prymat liberalnego postrzegania stosunków międzynarodowych. Pomimo szeregu konfliktów i kryzysów na peryferiach ostatnie dekady w Europie były, wracając do cytatu Lenina niemalże pozbawione znaczących zmian, które mogłyby wpłynąć na światopogląd zachodnich decydentów. Nowa architektura bezpieczeństwa została oparta na szeregu traktatów rozbrojeniowych, i innych dokumentach bazujących na Karcie Narodów Zjednoczonych i Akcie Końcowym KBWE. System przez lata legitymizowała dobra wiara wobec Federacji Rosyjskiej, która zwabiona korzyściami gospodarczymi miała pewnym krokiem wejść na drogę ku demokracji i liberalizacji. Zachodni przywódcy zaślepieni swoim przekonaniem o potędze globalizacji i wyższości neoliberalnego modelu rozwoju nie byli w stanie odczytać prawdziwych, ale umiejętnie skrywanych intencji Kremla. Z każdym kolejnym łupem apetyt rosyjskiego niedźwiedzia wzrastał, a brak reakcji krajów zachodnich tworzył mylną percepcję jedności między USA i europejskimi sojusznikami. Błędne odczytanie intencji zachodu, które przyczyniło się do decyzji Władimira Putina o inwazji udowadnia, jak ważnym elementem odstraszania jest sygnalizowanie własnej woli. Nawiązując do powieści Ernesta Hemingwaya proces załamywania się układu między Zachodem a Rosją odbywał się “stopniowo, a potem gwałtownie”. 24 lutego 2022 r. zapisze się w historii jako początek upadku pozimnowojennego systemu i porzucenie pragnień stworzenia Europy od Lizbony do Władywostoku, które jeszcze do niedawna propagowali tacy politycy, jak Emmanuel Macron. Wybuch wojny na Ukrainie w przeciągu roku okazał się niespotykanym od czasów zimnej wojny impulsem spajającym jedność i solidarność NATO, jak i UE. Od początku zawiązania Traktatu Waszyngtońskiego w 1949 r. Sojusz przechodził liczne ewolucje będące rezultatem zmienności zarówno charakteru zagrożeń, jak i narodowych interesów poszerzającego się grona członków. Obecnie, nie ma już żadnych wątpliwości, że NATO wraca do swoich korzeni, kiedy obrona kolektywna stała na czele priorytetów Sojuszu.
Decyzja o agresji przeciwko Ukrainie zburzyła pozytywne wyobrażenia polityków w krajach “starej Europy” o Rosji. Znaczenie niemieckiej Zeitenwende istotnie wykracza poza stworzenie specjalnego funduszu obronnego o wielkości 100 miliardów Euro. Inwazja okazała się mentalnym szokiem, zarówno dla niemieckich elit, jak i szerszego społeczeństwa. Równocześnie, przekroczenie ukraińskiej granicy przez rosyjskie kolumny pancerne stanowiło wbicie ostatnich gwoździ do politycznej trumny decydentów znanych jako Putinversteher. Długofalowo postęp reform w ramach Zeitenwende będzie mógł posłużyć jako papierek lakmusowy przy próbie oceny reakcji krajów Europy Zachodniej na załamanie się dawnego układu bezpieczeństwa. Znaczącym wyzwaniem będzie pokonanie chronicznych problemów trapiących Bundeswehrę, zakorzenionych w nieefektywnym systemie biurokratycznym. Przy zasadnych obawach wobec stanu sił zbrojnych nie można pominąć faktu, że Berlin osiągnął sukcesy, które przed 2022 r. uznane byłyby za niewiele więcej niż mrzonki. Największe zmiany objęły sektor energetyczny, a także ogólne nastawienie polityków wobec Rosji. Niemcom udało się w rekordowym czasie zbudować infrastrukturę LNG i skierować gospodarkę na ścieżkę pełnego uniezależnienia się od rosyjskich paliw kopalnych. Ponadto, pomimo większego niż w przypadku państw wschodniej flanki stopnia ostrożności, rząd kanclerza Olafa Scholza zatwierdził wysłanie na Ukrainę ciężkiego sprzętu wojskowego, w tym czołgów Leopard. Docenić należy także starania takich państw jak Włochy, które z uwagi na znaczącą zależność od rosyjskiego gazu stanęły przed szczególnym ryzykiem wystąpienia kryzysu energetycznego. Premier Giorgia Meloni, pomimo prorosyjskich konotacji niektórych z członków jej koalicji i obaw zachodnich analityków na tę chwilę podkreśla istotę więzi transatlantyckich i bliskiej współpracy z Brukselą. Wola polityczna w połączeniu z utrzymującym się poparciem społecznym dla wspierania Ukrainy wskazuje, że Rzym pozostanie ważnym fundamentem europejskiego frontu przeciwko Rosji. Europejską “szpicą” w zapewnianiu pomocy wojskowej dla Ukrainy były poza USA i Wielką Brytanią kraje położone na wschodniej flance NATO. Państwa bałtyckie, doskonale rozumiejąc zagrożenia związane z rosyjskim rewizjonizmem przeznaczyły relatywnie największy wobec swojego potencjału zakres pomocy dla Kijowa, starając się jednocześnie pobudzić do działania cały Sojusz Północnoatlantycki. Premier Estonii Kaja Kallas podczas Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa wezwała do rozpoczęcia wspólnych zakupów wojskowych. Tallin ogłosił już plany dotyczące inicjatywy mającej na celu skoordynowane zamówienie amunicji artyleryjskiej o wartości 4 miliardów Euro. Nie ulega wątpliwości, że przez rozwinięcie wsparcia wojskowego, przyjęcie znacznej ilości uchodźców i objęcie przywódczej roli w zakresie mobilizacji dyplomatycznej, środek ciężkości Sojuszu zaczął przesuwać się na wschód. Przed wybuchem inwazji Moskwa, wysuwając zaporowe żądania ograniczenia wojskowego zaangażowania na wschodniej flance, zakładała postępującą finlandyzację NATO. Po szoku wywołanym 24 lutego Rosja obudziła się w alternatywnej rzeczywistości, gdzie jej własne działania doprowadziły do przełomu w polityce zagranicznej Szwecji i Finlandii, które porzuciły swoją historyczną bezaliansowość, aplikując do Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Fot. PAP/EPA/RAMIL SITDIKOV / SPUTNIK POOL
Pomimo solidarności państw “kolektywnego zachodu” znaczna część globalnego południa odmówiła nałożenia sankcji i wstrzymała się od potępienia agresji na forach międzynarodowych. Wzmocnienie więzi gospodarczych z Indiami, Turcją i Chinami. utrzymujące się wpływy polityczne w Afryce i sukces rosyjskiej propagandy w Ameryce Łacińskiej wskazują, że asymetryczna “globalna gra” Moskwy wciąż zdaje się przynosić korzyści. Długofalowo, ciężko jednak wyobrazić sobie, że Rosja utrzyma obecny stopień rozwoju w przypadku pełnego decouplingu z Zachodem.
Wojna rosyjsko-ukraińska została określona przez Michaela Kofmana, będącego autorytetem w kwestii konfliktu jako kolejna wojna sowieckiej sukcesji. Opinia ta może pomóc w próbie zrozumienia motywów Kremla, który po latach prowadzenia niekonwencjonalnej wojny podprogowej zdecydował się na pełnoskalową inwazję. Szacunki amerykańskich agencji wywiadowczych wskazują, że w przeciągu roku Rosjanie stracili 200 tys. rannych lub zabitych na polu walki. Liczby te mogą sugerować, że wojna na Ukrainie stała się dla Władimira Putina osobistym projektem, mającym stanowić zwieńczenie kolejnego okresu rosyjskiej historii. Częste nawiązania lidera Rosji do wybitnych przywódców kraju, jak car Piotr I Wielki wskazują na jego obsesję dotyczącą rosyjskiego imperializmu i ambicję zapisania się w annałach, jako przywódca, który zjednoczył “rosyjskie ziemie”.
Mając na uwadze niepewne rozstrzygnięcie wojny, a także ogromne długofalowe koszty związane z zachodnimi sankcjami i potrzebę poszukiwania nowych wschodnich rynków zbytu wojna na Ukrainie może okazać się kolejnym konfliktem z udziałem Rosji, który doprowadzi do wybuchu niepokojów wewnętrznych, mogacych zaważyć na losie obecnego reżimu. Przykłady z historii obejmują chociażby rewolucje po wojnie z Japonią, czy w trakcie wielkiej wojny, a także decyzje o reformach wprowadzone przez cara Aleksandra II po porażce w wojnie krymskiej. Jednocześnie, należy mieć na uwadze, że w przeszłości władza nie dysponowała absolutnym środkiem odstraszania w postaci arsenału jądrowego. “Abdykacja” Władimira Putina, która potencjalnie mogłaby otworzyć pole do rozmów pokojowych jest z tego powodu nacechowana wyjątkowym stopniem ryzyka.
Przydatne przy próbie spojrzenia w przyszłość politycznego rozstrzygnięcia konfliktu będzie przywołanie obserwacji Lawrence’a Freedmana, który po wojnie koreańskiej zwrócił uwagę na znaczenie konfliktów ograniczonych. Odmienny przypadek w swoim traktacie “O Wojnie” opisał z kolei pruski generał Carl von Clausewitz. Bazując przede wszystkim na swoich doświadczeniach nabytych w trakcie wojen napoleońskich stwierdził on, o istnieniu wojen absolutnych, cechujących się nieograniczonymi celami politycznymi. W takim konflikcie zaangażowanie obejmuje cały naród, a armie przyjmują charakter ludowy. W przeciągu historii warto wskazać szczególnie na II wojnę światową, która jako wojna totalna doprowadziła do pierwszego strategicznego użycia broni jądrowej. Z uwagi na poziom zainwestowanych środków, zarówno ludzkich, gospodarczych i wojskowych, a także oparcia legitymizacji reżimu na wygranej w konflikcie bezwarunkowa kapitulacja stała się jedyną możliwością osiągnięcia celów politycznych. W istocie, alianci musieli doprowadzić do niemalże całkowitego zniszczenia przeciwnika i obalenia wrogiego reżimu. Patrząc na rozwój narracji w Rosji od początku wybuchu wojny i pojawianie się kolejnych objawów ideologii faszystowskiej można stwierdzić, że wojna z Ukrainą z pewnością z perspektywy przywództwa politycznego przyjmuje charakter totalny. Znaczącą różnicą jest jednak istotnie mniejszy poziom poparcia społecznego, niż miało to miejsce w przypadku III Rzeszy czy Cesarstwa Japonii. Od przejęcia władzy Władimir Putin poprzez tłumienie opozycji, propagandę medialną i zagwarantowanie stabilności ekonomicznej umiejętnie realizował swój cel polegający na wykreowaniu społeczeństwa biernego politycznie. Rosnące poparcie dla polityki zagranicznej Kremla i renesans nastrojów nacjonalistycznych po aneksji Krymu w 2022 r. zderzyło się z brakiem woli Rosjan do walki w wojnie bez jasnego politycznego sensu i moralnego uzasadnienia. O transformacji “specjalnej operacji wojskowej” w konflikt o totalnym charakterze wskazuje również zmiana retoryki rosyjskich przywódców i propagandystów. Odwoływanie się do poświęceń z czasów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, a także określenie NATO, jako głównego adwersarza pokazuje, że Kreml próbuje zmobilizować społeczeństwo do wojny o znaczeniu egzystencjalnym. Kolejnym po wrześniowej mobilizacji etapem eskalacji stało się zawieszenie udziału Rosji w traktacie strategicznym Nowy Start, który pozostawał ostatnim układem ograniczającym wielkość arsenałów jądrowych obu mocarstw. W swoim corocznym orędziu o stanie państwa, przesuniętym na luty 2023 r. prezydent Putin oznajmił, że winę za wybuch wojny ponoszą państwa zachodnie, na czele z USA. Retoryka to przypomina argumenty o rozpoczęciu “wojny obronnej” przedstawiane przez liderów NSDAP, którzy wskazywali na zagrożenie spowodowane międzynarodowym spiskiem żydowskim. Cytując jednego z wybitniejszych technokratów w historii imperium rosyjskiego Piotra Stołypina Putin oznajmił, że koordynacja i zjednoczenie społeczeństwa są nieodzowne, aby Rosja mogła egzekwować swoje fundamentalne historyczne prawo, a więc funkcjonowania jako silne państwo. Była to z pewnością kolejna próba scementowania narodowego poparcia dla wojny i zapowiedź dalszych etapów militaryzacji wszystkich sfer życia Rosjan, włącznie z edukacją. Analizując strategię wojskową Kremla, w oparciu o model “trójcy” Clausewitza można dobrze zobrazować skalę porażki Putina. Pełna mobilizacja państwa i maksymalne cele polityczne stoją w kontraście do niechętnego i biernego społeczeństwa, nie wykazującego pasji i namiętności, które charakteryzowały wojny ludów w przeszłości. Gra prawdopodobieństwa i przypadku będąca wypadkową decyzji wojskowych i wyszkolenia żołnierzy przyniosła setki tysięcy strat osobowych wśród elity rosyjskiej armii. Pozbawione personelu i wsparcia lotniczego batalionowe grupy bojowe zderzyły się z niesamowitą siłą woli ukraińskich obrońców, która sama w sobie w opinii pruskiego stratega Clausewitza służy za kluczowy wytwór sił.
Fot. Leo Correa/AP
Utrata przez Rosjan połowy floty nowoczesnych czołgów, ponad 4 tys. pojazdów opancerzonych, 600 baterii artyleryjskich i niewyobrażalnej ilości zużytej amunicji jest świadectwem sukcesu Zachodu w osiągnięciu jednego z kluczowych celów polegających na zniszczeniu potencjału Rosjan do przeprowadzania operacji ofensywnych przeciwko państwom NATO. Waszyngton, przekazując Ukrainie pomoc przekraczającą 40 miliardów USD, stanowiącą równowartość około 5% budżetu obronnego miał nieoceniony wpływ na osłabienie elity rosyjskich oddziałów powietrznodesantowych i specjalnych, a także zniszczeniu tysięcy sztuk broni pancernej.
Mając na uwadze wypowiedzi zachodnich przywódców mówiących o odebraniu Rosji szansy na zwycięstwo należy w pierwszej kolejności zdefiniować ramy potencjalnego zwycięstwa Ukrainy. Ustalenie jasnych celów strategicznych i zakomunikowanie ich Moskwie powinno być priorytetem decydentów w krajach NATO, aby zmniejszyć ryzyko nuklearnej eskalacji w kolejnych miesiącach wojny. Debaty na temat czerwonej linii Kremla wydają się sugerować, że ofensywa na Półwysep Krymski lub zmasowany atak na terytorium Federacji mogłyby stanowić “nuklearny zapalnik” z perspektywy Moskwy. Przy zrozumiałej kalkulacji dotyczącej ryzyka użycia broni jądrowej należy mieć na uwadze, że groźby wskazujące na istnienie, a niekoniecznie użycie tych środków były wytaczane już od pierwszych dni inwazji i wydawały się maleć w kolejnych miesiącach. Celem strategicznym USA, które będą miały ostateczne zdanie w kwestii nowej architektury bezpieczeństwa jest niedopuszczenie do powstania precedensu, kiedy siła wojskowa pozwala niskim kosztem osiągnąć znaczne zdobycze terytorialne. Waszyngton doskonale zdaje sobie sprawę, że powodzenie lub porażka tej strategii może zaważyć na losie Tajwanu i skłonności Pekinu do użycia siły. Niedawna strategia bezpieczeństwa narodowego wytacza tezę, że obecna dekada będzie miała charakter decydujący. Przytoczone wcześniej twierdzenie Lenina wydaje się mieć zastosowanie także w tym przypadku. W tym świetle, klęska rosyjskiej agresji ma wpłynąć na kształt kolejnej dekady, i to nie tylko na kontynencie europejskim. Wydaje się, że można postawić tezę że obecna administracja dąży do sukcesu na Ukrainie polegającym na dowiedzeniu skuteczności doktryny deterrence by punishment. Koszty rosyjskiej inwazji mają przekonać inne autorytarne reżimy, jak ChRL, Korea Północna czy Iran przeciwko decyzji o podważeniu zasad integralności terytorialnej. W połączeniu z nieskutecznością szantażu nuklearnego, USA na zgliszczach rosyjskiej armii chce stworzyć doktrynę deterrence by denial, która pozwoli na uniknięcie kolejnego konfliktu zbrojnego o podobnej skali. Ostatecznie, należy mieć na uwadzę, że z perspektywy krajów zachodnich wojna na Ukrainie, w przeciwieństwie do Kijowa czy co niektórych stolic we wschodniej Europie ma charakter ograniczony. Decydenci powinni stworzyć obszerne plany zawarcia pokoju, które oferują władzy na Kremlu możliwość wyjścia z twarzą (tzw. off-ramp) i utrzymania wewnętrznej legitymizacji władzy. Bardziej ambitny cel związany ze zmianą reżimu powinien stać się następstwem długoterminowej i pragmatycznej strategii wprowadzania sankcji i czasowego osłabienia się mandatu reżimu. W przypadku konfrontacji z państwem nuklearnym dekapitacja przywództwa lub aktywne wsparcie populacji wiąże się z niewspółmiernym ryzykiem eskalacji. Doświadczenia z Iraku również powinny posłużyć jako przestroga przed próbą obalenia wrogich reżimów. Należy wziąć też pod uwagę spodziewaną negatywną reakcję państw globalnego południa, która osłabiłaby wiarygodność i poparcie dla USA w konfrontacji z ChRL.
Z obecną władzą na Kremlu opracowanie stabilnego systemu powojennego, w którym Rosja mogłaby ponownie stać się partnerem Europy wydaje się być nieosiągalne. Jedyną alternatywą, która pozwoli na uniknięcie tragedii związanej z wojną totalną i jednoczesne utrzymanie niepodległości Ukrainy jest opracowanie ram nowej zimnej wojny i przekształcenie Ukrainy w geopolityczny odpowiednik Niemiec po II wojnie światowej, z jasnym podziałem stref wpływów i wzajemnym odstraszaniem konwencjonalnym.
Fot. Iryna Rybakova ©
Decydująca dla przyszłości wojny z pewnością będzie materiałowa zdolność obu stron do kontynuowania walk. Zarówno Moskwa, jak i Kijów z uwagi na swoje pozytywne motywy dotyczące zajęcia lub odzyskanie terytoriów będą dążyć do przeprowadzania kolejnych ofensyw. Warto jednak zauważyć, że po błyskotliwych ukraińskich operacjach w Obwodzie Charkowskim i wycofaniu z Chersonia Rosjanie zaczęli budować zaawansowane umocnienia, które mogą wskazywać na przygotowanie do obrony w głębi (defence in depth). Fortyfikacje mogą okazać się nieocenione w przypadku braku powodzenia zimowej ofensywy i spodziewanego wiosennego natarcia sił ukraińskich. Szczególnie narażony z perspektywy Moskwy wydaje się być obszar na południe od Zaporoża, gdzie warunki geograficzne i rozmieszczenie linii komunikacyjnych sprzyjają operacjom manewrowym. Umocnienie linii obronnych może wskazywać na zmianę kalkulacji rosyjskich strategów i przygotowywanie się do przewlekłego konfliktu. Jednym z większych wyzwań dla Rosjan będzie dostosowanie swojej strategii wojskowej w obliczu malejących zasobów amunicji artyleryjskiej i nieumiejętności zdobycia przewagi w powietrzu. Rosyjska doktryna, której główne przesłanie sprowadza się do uzyskania przewagi w sile ognia w kolejnym roku wojny stanie przed trudnymi dylematami.
Ostatecznie celem kolektywnego zachodu, na czele z UE i NATO powinno być stworzenie warunków do powstania nowej żelaznej kurtyny na terytorium Ukrainy i przygotowanie na kolejną wersję zimnej wojny z Moskwą. Wraz z napływem zachodniego sprzętu wojskowego status Ukrainy finalnie mógłby przybrać podobną postać do układu między Izraelem a USA na Bliskim Wschodzie. Jako bliski partner NATO i UE Kijów z niestabilnego i skorumpowanego państwa buforowego położonego na krańcu zachodniego świata stałby się bastionem militarnym przeciwko konwencjonalnej potędze Rosji. Długofalowo, Ukraina po procesie odbudowy i reformie swoich instytucji, jak i systemu prawnego mogłaby dołączyć do wspólnoty europejskiej i spełnić aspiracje swoich obywateli. Wojna może posłużyć jako budulec nowej tożsamości narodowej i stanowić symboliczne odcięcie od sowieckiej przeszłości i jej licznych pozostałości, które przez dekady blokowały ukraińską integrację z Europą. Carl von Clausewitz twierdził, że wojnę jako akt przemocy należy rozpatrywać w sferze uczuć obu stron. Im waga i trwałość wrogość interesów wzrasta, tym bardziej uczucia i emocje zaczynają brać górę nad rozsądkiem i umiarkowaniem. Specjalna operacja wojskowa, która miała zapisać się w annałach historii jako wzór militarnego geniuszu wraz z narastającymi kosztami przeobraziła się w wojnę totalną o znaczeniu egzystencjalnym. Jej rozstrzygnięcie polityczne w ostatecznym rozrachunku będzie determinowane celami krajów zachodnich, co daje im nadrzędną i naznaczoną ogromną odpowiedzialnością rolę w opracowaniu stabilnych ram nowej zimnej wojny.